Zdaniem sądu odwoławczego pierwsza instancja naruszyła prawa do obrony księdza oskarżonego o molestowanie
Uzasadniając wyrok sędzia SO Patryk Pietrzak stwierdził, że sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia.
Zdaniem sądu odwoławczego zasadniczym powodem takiego wyroku jest naruszenie prawa oskarżonego do obrony. Okazało się, że podczas odtwarzania nagrań w sądzie pierwszej instancji, które dotyczyły jedynych zeznań oskarżonego, jego adwokat opuścił salę sądową.
Sędzia Pietrzak zwrócił uwagę, że sąd pierwszej instancji nie wydał postanowienia, że obecność obrony nie jest obligatoryjna. Tymczasem na pierwszym terminie sprawy – jak stwierdził sędzia Pietrzak - adwokat oskarżonego wyszedł z sali za zgodą sądu w czasie jedynego przeprowadzanego dowodu. Dlatego - jak dowodził - w sprawie zachodzi bezwzględna przyczyna odwoławcza. Sprawę prowadzoną przez sąd rejonowy podsumował stwierdzeniem "tu jest szereg różnych uchybień".
Wyrok sądu pierwszej instancji zapadł w połowie tego roku. 44-letni duchowny z diecezji kaliskiej został skazany za molestowanie nieletniego w latach 2004–2009 na 4,5 roku bezwzględnego więzienia.
Apelację od wyroku złożył adwokat księdza. "W mojej ocenie materiał dowodowy absolutnie nie daje podstaw do skazania. Wyrok skazujący sądu pierwszej instancji opiera się wyłącznie na depozycjach samego pokrzywdzonego, który mówił o tym, że ksiądz dotykał go w miejsca intymne. Tymczasem zgromadzony w sprawie materiał dowody stoi w kontrze z twierdzeniami pokrzywdzonego" – powiedział PAP adwokat Wojciech Kapciuk z Ostrowa Wlkp.
Dodał, w sprawie pojawił się nowy dowód, który odkryto dwa miesiące temu. "Dlatego złożyłem wniosek o przeprowadzenie postępowania dowodowego. Sąd powinien się nad tym pochylić" - oświadczył.
Prokuratura Rejonowa w Kaliszu wnosiła o utrzymanie wyroku w mocy, uznając go za słuszny.
Ksiądz i jego ofiara mieli znać się od blisko 20 lat - powiedział PAP obrońca księdza. Pokrzywdzony, gdy był w wieku 10 lat, miał być ministrantem w kościele, w którym posługę sprawował duchowny. Pomimo upływu czasu, miał utrzymywać z księdzem systematyczny kontakt telefoniczny.
Jakiś czas temu ten mieszkaniec powiatu kaliskiego przyszedł do Kurii Diecezji Kaliskiej. Podczas spotkania z przełożonymi znajomego księdza poinformował, że był przez niego molestowany w ten sposób, że duchowny dotykał go w miejsca intymne.
Przedstawiciel kurii o sprawie zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Kaliszu, która zakończyła sprawę aktem oskarżenia. Sprawą zajął się Sąd Rejonowy w Kaliszu.
Przed sądem oskarżony twierdził, że jest niewinny i zaprzeczał zarzutom młodego mężczyzny. Jego zdaniem powodem oskarżenia są kwestie finansowe.
Pokrzywdzony miał dwukrotnie prosić księdza o pożyczenie mu gotówki. Za pierwszym razem duchowny pożyczył pieniądze, za drugim miał odmówić. Chodzi o kwoty do 50 tys. zł. "Kiedy odmówił, wtedy doszło do niezwykłej zbieżności. Po tym zdarzeniu pokrzywdzony zawiadomił kurię" – powiedział adwokat.
Zdaniem obrony ksiądz nie dopuścił się zarzucanych mu czynów. Dodał, że przesłuchiwani w sprawie świadkowie nie potwierdzili zdarzeń, na które pokrzywdzony powoływał się, a które miały być charakterystyczne w związku z tym postępowaniem.
Duchowny został odsunięty od pełnienia posługi w kościele. (PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska
bak/ jann/ mhr/